piątek, 12 lutego 2016

Rozdział 3

           Ostatni raz zerkając w lustro Milena po raz kolejny zastanawiała się dlaczego Wawer zaprosił na randkę właśnie ją. Przecież Natalia była od niej znacznie ładniejsza, to za nią szaleli wszyscy chłopacy, to ona mogła w nich przebierać. Wygładziła materiał sukienki, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Natychmiast chwyciła torebkę i pobiegła na dół tak szybko na ile pozwalały jej wysokie obcasy.
           — Cześć — powiedział mechanicznie Wawer, nie odrywając od niej wzroku.
           — Cześć — odparła, oglądając się na swoje odbicie w lustrze wiszącym na ścianie. — Pobrudziłam się? — spytała uważnie lustrując swój strój.
           — Co? Nie! — zapewnił. — Po prostu wiedziałem, że będziesz wyglądała cudownie, ale nie sądziłem, że aż tak — wyznał. Poczuła, że na jej policzki wpływa szkarłatny rumieniec.
           — Może lepiej już chodźmy — zaproponowała speszona. Pokiwał głową i wskazał na zaparkowany naprzeciwko drzwi wejściowych samochód.
           — Żartujesz sobie? — syknęła, wytrzeszczając oczy. Mogła się domyślić, że jeden z najdroższych samochodów na szkolnym parkingu nie należy do dyrektora, czy chociażby do któregoś z nauczycieli, a właśnie do Kamila Wawerskiego. Nigdy zbytnio nie interesowała się samochodami, dlatego też potrafiła o nim powiedzieć, że był niebieski i sportowy.
           — Dlaczego mam żartować?
           — Nawet nie wiem, co on ma tam za znaczek – wskazała markę samochodu, zupełnie nie rozumiejąc dlaczego chłopak się śmieje.
           — Na szczęście nie musisz – stwierdził, nadal szeroko się uśmiechając. Ponownie wskazał na samochód, ale tym razem posłusznie podreptała w jego kierunku. Niczym dżentelmen ze starych filmów otworzył przed nią drzwi, i następnie je za nią zamknął. Uśmiechnęła się pod nosem oczarowana i zadowolona. Przez całą drogę patrzyła na jego profil, a on nawet jeśli zdawał sobie z tego sprawę (a zdawał na pewno, bo nawet nie starała się tego ukryć), to nie odrywał wzroku od jezdni, nie dając niczego po sobie poznać. Milena zastanawiała się, czy wpatrujące się w niego, jak w obrazek dziewczyny sprawiają mu satysfakcję, czy raczej irytują. W ich szkole, a nawet mieście bracia Wawerscy byli niczym gwiazdy Hollywood, tyle że większość z nich przewyższali urodą, wdziękiem i inteligencją. Jakkolwiek to możliwe.


           Właściwie Milena nie powinna być zaskoczona, że Wawer zabrał ją na randkę do „Coquille”, czyli najdroższej francuskiej restauracji w ich mieście, ale gdyby jeszcze godzinę temu ktoś kazał jej zgadywać, gdzie spędzą dzisiejszy wieczór to właśnie ta restauracja byłaby na końcu listy. I wcale nie chodziło o fakt, że Wawer nie miał zwyczaju tu zabierać dziewczyn, bo przecież słyszała, że kilka już tu z nim było. To była raczej kwestia, że ona jakoś tu nie pasowała. Nawet w minisukience w złote kropki, którą się wszyscy zachwycali i w której nawet wydawało się, że ma piersi! Nerwowo bawiła się złotym łańcuszkiem, który dostała od babci na urodziny.
           — Dzień dobry, w czym mogę służyć? – spytał udawany francuski akcent. Ledwie zauważyłam przybycie kelnera w czarnym smokingu. Podniosła spojrzenie znad karty z francuskimi nazwami dań, z której oczywiście nic nie rozumiała.
           — Z zamówieniem chyba zdam się na ciebie – powiedziała zrezygnowana do Wawera, zamykając kartę.
           — Nie wiesz, że nie należy dawać chłopakowi zbyt dużej władzy? Z tego co wiem większość dziewczyn jest za wychowywaniem sobie faceta od początku. – zauważył.
           — Możliwe, ale ja raczej wyznaję politykę „zgadniesz czego chcę, albo strzelę focha”. – Roześmiał się.
           — Nie znasz francuskiego – to było raczej stwierdzenie, niż pytanie. Potwierdziła skinieniem głowy przejrzana na wylot.
           — Moja wiedza z tego pięknego języka ogranicza się do słów „ c'est la vie ”. – Zaśmiał się cicho i powiedział kilka obcych jej słów do kelnera, który skłonił się lekko i odszedł. Jej brew powędrowała do góry.
           — Masz lepszy akcent niż on – przyznała, zniżając głos do głośnego szeptu.
           — W gimnazjum chodziłem na lekcje – odparł.
           — Co jeszcze powinnam o tobie wiedzieć? – spytała. Posłał jej ten cudowny łobuzerski uśmiech.
           — A co chcesz wiedzieć, ma belle?
           — Nie popisuj się – syknęła z udawanym niezadowoleniem, z trudem powstrzymując szeroki uśmiech. – Ile miałeś dziewczyn? – Uniósł brwi. Czyżby nie spodziewał się takiego pytania.
           — Nie wiem – stwierdził. – Nigdy nie traktowałem tego w ten sposób. Nie liczyłem. – Roześmiała się.
           — Dobry jesteś! Oboje wiemy, że miałeś ich dużo i gdybyś tak odpowiedział mogłabym być niezadowolona, a tak dałeś do zrozumienia, że nie traktujesz dziewczyn przedmiotowo, czym raczej zasługujesz na pochwałę.
           — Rozgryzłaś mnie – przyznał ze śmiechem. – A ty? Ilu miałaś chłopaków?
           — Szczerze? – Skinął głową. – Jednego. – Poczuła, że się rumieni. Właściwie nie wiedziała, dlaczego nie skłamała, co zdarzało jej się dość często. Chyba uznała, że to bez sensu. Przecież i tak dowiedziałby się prawdy.
           — Jak dogadujesz się z Łukaszem? – spytała natychmiast, by zmienić temat.
           — Bardzo dobrze, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Ty nie masz rodzeństwa, prawda? – Pokręciła przecząco głową.
           — Niestety nie. Często czuję się… samotna – wyznała. – Ok, ok. Wiem. Mam dobrze, bo nie muszę się z nikim dzielić… — powtórzyła to, co zawsze mówiła jej Natalia, która miała dwójkę młodszego rodzeństwa.
           — Wcale tak nie uważam. Łukasz jest najbliższą mi osobą. Nie wiem co bym zrobił, gdyby nie on.
           — Cieszę się, że nie dostanę wykładu jak to dobrze jest być jedynakiem, albo jak bardzo jestem rozpieszczona. – Uśmiechnęła się, a on odpowiedział jej tym samym gestem.
           — Nie trzeba być jedynakiem, żeby być rozpieszczonym. Ja i Łukasz jesteśmy tego żywymi przykładami.
           — Zawsze dostajesz to czego chcesz?
           — Jeżeli można to kupić za pieniądze.
           — Mało na tym świecie jest rzeczy, których nie można kupić.
           — Masz swoją odpowiedź – odparł, podnosząc wzrok na kelnera, który postawił przed nią talerz z apetycznie wyglądającym jedzeniem.

           Gdy Milena właśnie zabierała się do swojego ciastka z czekoladą obok ich stolika pojawiła się dziewczyna prawdopodobnie w ich wieku, ubrana w krwistoczerwoną krótką sukienkę podkreślającą jej idealną figurę. Czarne lśniące włosy upięła w misterny koczek z którego kilka kosmyków opadało na nagie ramiona. Była niezwykle piękna, ale zapewne również tego świadoma. Milena wcale nie była zła, czy zdziwiona, gdy przez twarz Wawera przemknął dziwny cień. Nie odrywał uważnego spojrzenia od dziewczyny.
           — Przepraszam państwa – odezwała się niskim, ciepłym głosem – Nie dysponujecie może zapalniczką? – Wskazała na dłoń, w której trzymała cienkiego papierosa.
           — Nie palę – powiedział Kamil uprzejmie, ale chłodno, czym zbił Milenę z tropu. Czyżby uroda dziewczyny nie robiła na nim wrażenia? Dlaczego więc nie odrywał od niej wzroku?
           — I słusznie, to bardzo… śmiercionośny nałóg – odparła uśmiechając się. Widocznie obojętność chłopaka jej nie peszyła. Wyrzuciła papierosa za siebie, zupełnie się nim nie przejmując. Milena uniosła brwi, ale nic nie powiedziała. – Nie przedstawiłam się – spostrzegła dziewczyna. – Jestem Alicja. – Wyciągnęła dłoń do Mileny, która ją uścisnęła.
           — Milena – odparła.
           — Pierwsza randka? – spytała Alicja. Milena była lekko zakłopotana jej obecnością, ale skinęła głową. – Oby nie ostatnia. – Nachyliła się do Mileny i powiedziała cicho, ale na tyle głośno by Kamil to usłyszał. – Miejmy nadzieję, że nie ma zwyczaju rzucać dziewczyn tuż po zaciągnięciu ich do łóżka. – Po czym przeprosiła i odeszła do swojego stolika niemal na drugim końcu sali.
           — Znasz ją? – spytała Milena wciąż lekko skonfundowana. Wawer pokręcił głową, wciąż nie odrywając wzroku od dziewczyny w czerwonej sukience.

           Idąc w stronę domu, odprowadzana przez Wawera, co ten nonszalancko zaproponował, zastanawiała się tylko nad trzema rzeczami. Kiedy będzie mogła zdjąć te niewygodnie buty. Jak powinna się zachować w stosunku do Wawera, gdy nadejdzie moment rozstania (powinna po prostu wejść do domu, przytulić go, czy może pocałować?), ostatnią sprawą była znajomość Kamila i dziewczyny w czerwonej sukience. Dlaczego Alicja podeszła właśnie do ich stolika, skoro po drodze mijała starszych ludzi; dlaczego Wawer właśnie tak zareagował na jej obecność; co Alicja miała na myśli, sugerując, że Kamil może chcieć ją wykorzystać; czy oni się znają?
           — Tak się zastanawiam – wyznała Milena
           — Tak? – spytał zaciekawiony, ponosząc wzrok z trawy na jej twarz. Przegryzła dolną wargę, zastanawiając się, czy nie skłamać. Ostatecznie nic jej do tego, jakie miała prawa po pierwszej rance…?
           — Naprawdę nie znasz tamtej dziewczyny? Alicji? – wyrzuciła z siebie. – Przysięgam, że nie będę wnikać w szczegóły. – Uśmiechnął się krzywo, jakby wiedział, że i tak będzie wnikała. Prędzej, czy później.
           — Nie, nie znam jej – powiedział, jakby po chwili zastanowienia. Postanowiła mu uwierzyć i nie wracać więcej do tematu dziewczyny.
           Oto stanęła przed dylematem pożegnania. Nerwowo wykręcała sobie palce za plecami, nie wiedząc co zrobić. Chyba wyczuł jej zdenerwowanie, bo zrobił krok w tył.
           — Pójdę już – zdecydował.
           — Zaczekaj – wystrzeliła i natychmiast przeklęła w myślach, że nie ugryzła się w język. Brunet posłusznie zamarł. O rany! Dlaczego ty musisz być taki słodki , pomyślała. Nie zastanawiając się więcej podeszła do chłopaka i musnęła jego wargi, po czym zniknęła za drzwiami swojego domu.
           Jej dłoń powędrowała do ust. Pocałunek był tak szybki, że nawet, gdyby chłopak nie był zaskoczony nie zdążyłby go oddać, a mimo to ona poczuła smak jego ust.

           Lekkim kopniakiem zatrzasnął za sobą drzwi i przeszedł do salonu, gdzie na kanapie przed telewizorem siedział Łukasz.
           — Cześć – rzucił bratu, wygodnie siadając na fotelu obok.
           — Jak randka? – spytał Łukasz, ściszając telewizor. Wawer nie odpowiedział od razu.
           — Fajnie. – Blondyn po raz pierwszy, od kiedy Kamil wszedł do domu spojrzał na niego.
           — Spotkacie się jeszcze? – Brunet uśmiechnął się.
           — Mam nadzieję. – Łukasz wywrócił niebieskimi oczami, ale również się uśmiechał.
           — Kto by pomyślał, że Milena Lewandowska ci się tak spodoba. – Wawer w zamyśleniu pokiwał głową.
           — Jest inna. – Ręką machinalnie dotknął ust, nawet o tym nie myśląc. Łukasz uniósł brew ku górze.
           — Całowaliście się? – spytał zaskoczony. Wyrwany z zamyślenia Wawer spojrzał na brata i pokręcił głową.
           — Dała mi buziaka i uciekła, ale szczerze mówiąc nie liczyłem nawet na to – wyznał.
           — Nie? Przecież należysz do chłopaków, z którymi dziewczyny robią zacznie więcej na pierwszej randce.
           — I kto to mówi? – odparł. Pokręcił głową z dezaprobatą. – Jestem zmęczony.
           — Zmęczony? W takim razie popsuję ci humor – stwierdził Łukasz, ponownie rozgłaszając telewizor, ponieważ zaczął się film. – Wdowa dzwoniła. Brunet westchnął.
           — O której mamy się wstawić?
           — O drugiej. – Wawer zerknął na zegarek.
           — Więc mam kilka godzin snu – oznajmił, niespiesznie idąc do swojego pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz