wtorek, 22 marca 2016

Rozdział 4

            Szkolny zgiełk nigdy zbytnio mu nie przeszkadzał, wprost przeciwnie sprawiał, że czuł się jak zwyczajny nastolatek. No może nie do końca zwyczajny, musiał dodać, czując na sobie spojrzenia kolegów, ale głównie koleżanek ze szkoły. Podniósł wzrok, ale jak zawsze spojrzenia wcześniej w niego wlepione, teraz udawały, że zajęte są czymś innym. Tylko nieliczni mieli tyle odwagi lub chamstwa, by nie ukrywać swojego zainteresowania jego osobą. A mimo to w szkole czuł się bardzo swobodnie. Przynajmniej jego życiu nie zagrażało żadne niebezpieczeństwo.
            — Siema – powiedział Patryk, siadając na parapecie, o który Wawer z nonszalancją się opierał.
            — Aha – mruknął sennie brunet, nawet nie podnosząc wzroku na kumpla.
            — Niewyspany? – odgadł Patryk. – Wawerski przyznał mu rację skinieniem głowy.
            — Spałem tylko kilka godzin, a co gorsze przedwczoraj też zarwałem noc.
            — Z tego co wiem, to przedwczoraj miałeś randkę, ale co robiłeś wczoraj?
            — Po pierwsze przedwczoraj nic z tych rzeczy. Milena nie jest taka. A po drugie słyszałeś o czymś takim jak bezsenność? – spytał z przekąsem. Patryk wywrócił oczami.
            — Skoro Milena – w przedrzeźniający sposób wypowiedział jej imię – nie jest taka, to jaka? – Wawer spojrzał na niego spod uniesionych brwi.
            — Od kiedy faceci gadają o randkach? – droczył się. Patryk ponownie wywrócił oczami.
            — Ja chcę tylko wiedzieć, którą bazę zaliczyłeś? – Kamila od odpowiedzi uratował dzwonek na pierwszą lekcje.
            — Po pierwsze to nie twój interes. Po drugie lepiej chodź na lekcję. Kaliszewska nigdy się nie spóźnia.

            Milena zamarła w połowie kroku, aż Natalia na nią wpadła. Natychmiast powędrowała za wzrokiem przyjaciółki, natrafiając na Wawera, rozmawiającego wesoło z jakimiś dwiema rozchichotanymi dziewczynami. Jedna z dziewczyn położyła dłoń na jego barku, mówiąc coś. Milenie bardzo nie podobał się ten dotyk. Przegryzła dolną wargę, mając zamiar przejść korytarzem, jakby nigdy nic. Natalia natomiast miała plany zupełnie odwrotnie. Pociągnęła Milenę za rękę, zupełnie nie zwracać uwagi na jej protesty.
            — Cześć Wawer – rzuciła, uśmiechając się złośliwie do dwóch blondynek. Kamil podniósł na nią i Milenę wzrok, a na jego przystojnej twarzy natychmiast zagościł uśmiech.
            — Cześć – odparł. Milenie się zdawało, czy nieznacznym ruchem strącił dłoń blondynki.
            — Co robisz? – spytała Natalia. Wawer uniósł brew i zerknął znacząco na dziewczyny, z którymi wcześniej rozmawiał, a o których zdawał się zapomnieć.
            — A dziś po szkole? – spytała natychmiast, patrząc na Milenę nagląco, chcąc by ta włączyła się do rozmowy.
            — Mieliśmy iść do kina całą ekipą – przypomniała jedna z blondynek. Wawerski nawet nie ukrywał, że wywraca oczami.
            — Widzisz, jestem zajęty – odparł.
            — To my nie przeszkadzamy – powiedziała Milena, chcąc odejść.
            — Oj nie przesadzaj, Wawer! – odparła Natalia. – Wiesz, ze znajomymi możesz sobie iść choćby jutro, a dziewczyna, która ci się tak podoba – pchnęła przed siebie Milenę, żeby nie było wątpliwości, że to o niej mowa – jutro może być zajęta. – Brunet przesunął wierzchem placów po jej dłoni, aż przeszły ją dreszcze.
            — A co dziewczyna, która mi się tak podoba proponuje? – spytał, patrząc jej w oczy. Na pliczki blondynki wstąpił rumieniec.
            — Żebyś przyjechał do niej o szesnastej – odpowiedziała za nią Natalia, zadowolona z wściekłych min tamtych dziewczyn.

            Tym razem nie dała mu szansy dojść nawet zapukać. Już półgodziny przed czasem siedziała w oknie, czekając na niego. Gdy tylko dostrzegła jego sportowy samochód zbiegła po schodach, w locie łapiąc torbę i koc. Otworzyła drzwi i niemal na niego wpadła.
            — Hej – odezwał się z tym swoim cudownym łobuzerskim uśmiechem. – Skoro nie mogłaś się doczekać trzeba było napisać, żebym przyjechał wcześniej – doradził. Odpowiedziała mu uśmiechem.
            — Następnym razem tak zrobię – obiecała. – Możesz potrzymać? – spytała, wręczając mu koc i torbę.
            — Dokąd idziemy? – zainteresował się, zerkając pytająco na koc.
            — Do parku. Masz coś przeciwko, żebym się tobą pochwaliła? – Uśmiechnął się szeroko.
            — Nic a nic – oznajmił. Wywróciła oczami i zamknęła drzwi, potem klucz wrzucając do odzyskanej od niego torby. — Jedziemy samochodem? – Pokręciła przecząco głową.
            — Nie opłaca się nawet. – Nie protestował. Było mu to zresztą obojętne. Zrównał krok z dziewczyną i wziął ją za rękę, spodziewając się, że ta jakoś zaprotestuję, ale ku jego uldze nic takiego się nie stało, wprost przeciwnie. Ścisnęła mocniej jego palce i odwróciła głowę w drugą stronę, chcąc ukryć uśmiech, który i tak nie uszedł jego uwadze.
            — Często chodzisz do parku? – rzucił, by zagaić rozmowę.
            — Mhm. Owszem. Lubię park – wyjaśniła, jakby to nie było oczywiste.
            — Chcesz iść w jakieś konkretne miejsce? – spytał, gdy doszli do pierwszych drzew.
            — Chodźmy tam! – wskazała.
            Wawer zgrabnym ruchem rozłożył cały koc. Dziewczyna usiadła i poklepała znacząco miejsce obok siebie.
            — Naprawdę kumplujesz się z tamtymi dziewczynami? – odezwała się, gdy przyjął wygodną dla siebie pozycję. Chłopak odchylił głowę do tyłu i roześmiał się.
            — Naprawdę tak sądzisz? Nie, nie kumpluję się z nimi – oznajmił.
            — Ale one by chciały – zauważyła.
            — Nie bardzo mnie interesuje czego one by chciały. – Spojrzała w jego czekoladowe oczy i skinęła głową.
            — A co cię interesuje? – W tym momencie rozległ się dźwięk jej telefonu, informujący o nadejściu wiadomości. Instynktownie sięgnęła do torby w celu go odnalezienia.
            — Gdzie on jest? – mruknęła do samej siebie, wyrzucając kolejne przedmioty.
            — Co to? – spytał, sięgając po gniecioną kulkę papieru. Dziewczyna zamarła przerażona.
            — Oddaj to  — syknęła natychmiast, wyciągając dłoń po swoją własność.
            — Ale co to jest?
            — Ale oddaj! – Chłopak odkręcił się do niej i rozłożył kartkę. Milena natychmiast rzuciła się na niego. Usiadła mu okrakiem na brzuchu, ale mimo to nie mogła dosięgnąć jego ręki.
            — Co to jest? – powtórzył. Jego usta i oczy były tak blisko, że dziewczyna przestała się szarpać.
            — Pisałam z Natalią na lekcji – przyznała się.
            — O czym? To coś o mnie?
            — Mhm – przytaknęła. Na jej policzki wstąpił rumieniec. Koniuszkiem języka zwilżył wargi. Milena zastanawiała się, czy zrobił jej to naumyślnie, wiedząc, że gapi się na jego usta.
            — Coś złego? – zniżył głos, świadomie budując napięcie. Zaprzeczyła ruchem głowy. Pogłaskała go po smukłym policzku, zachwycona jego kościami policzkowymi i liną szczęki.
            — Powiesz mi co? – spytał. Zauważyła, że ma rzęsy jak dziewczyna.
            — Że jesteś bardzo przystojny i słodki – odparła zanim zdążyła ugryźć się w język. Kąciki jego ust drgnęły, ale się opanował.
            — I bardzo świadomy swojej urody, prawda? – spytała, jednak bez złości, nadal pozostając pod jego urokiem.
            — W jakiś osiemdziesięciu procentach, jeżeliby założyć, że to co mówią stanowi sto. – Wywróciła oczami.
            — Pytałaś co mnie interesuje – przypomniał, choć ona zapomniała jak ma na imię. Milczała, więc kontynuował. – Interesuje mnie jak mocno byś mnie uderzyła, gdybym cię teraz pocałował. Kompletnie zbił ją z tropu. Uderzyć za co? Przecież on jest taki cudowny. Te jego czekoladowe oczy! Kto go upoważnił, żeby były aż tak piękne?
            — Nie wiem – odparła, nawet nie odpowiadając na jego pytanie, ale na własne.
            — Więc może nie będę ryzykował – stwierdził, kładąc ręce na jej biodrach, chcąc ją z siebie zdjąć.
            — Kamil! – jęknęła z niezrozumiałym przerażeniem. Nie chciała, żeby się od niej odsuwał, chciała, żeby był blisko. Jak najbliżej. Wrócił do poprzedniej pozycji, patrząc jej w oczy. O tak! Tak było znacznie lepiej.
            — Rzadko ktoś mówi do mnie po imieniu – stwierdził. Gdy mówił czuła jego oddech na swoich wargach.
            — Tak? – szepnęła piskliwie. Przymknął na chwilę oczy i niemal musnął wargami jej wargi. Był tak blisko pocałowania jej. Zupełnie nie rozumiała dlaczego tego nie robi. Ponownie na nią spojrzał.
            — Pamiętam, jak kiedyś przyszli do mnie chłopacy, a Łukasza nie było w domu i otworzyła im nasza mama. Stałem wtedy na schodach i słyszałem jak się jąkają, bo żaden nie mógł przypomnieć sobie jak mam na imię, a przed mamą trochę nie wypada po przezwisku. – Zwilżył językiem wargi. Jego dłonie wędrowały po jej plecach. A ona sama nie wiedziała, kiedy zaczęła go głaskać po twarzy. – W końcu Michał, który chodzi ze mną do klasy przypomniał sobie, że mam na imię Kamil. A w tedy mama wydarła się na cały dom „Wawer, do ciebie”. Myślałem, że padnę ze śmiechu. – Ona też się zaśmiała.
            — Twoja mama mówi do ciebie „Wawer”?
            — Czasem, ale rzadko. – Pokiwała głową w zamyśleniu.
            — A jak wolisz? Kamil, czy Wawer?
            — Po takim czasie jest mi to bez różnicy. – Nastąpiła chwila ciszy, której żadne z nich nie kwapiło się przerwać. Milena zamknęła oczy i zawahała się, po czym tak jak ostatnio musnęła jego wargi swoimi. Jęknął bezgłośnie. A przez jego ciało przeszedł dreszcz.
            — Kamiś? – Zdawało jej się, czy delikatnie uniósł brew. Zrobiła coś nie tak?
            — Mmmm? – Miał taki cudowny, głęboki głos. Przesunęła wargami po linii jego szczęki. Odchylił głowę, rozkoszując się tym. Zamruczał niczym kot, aż przez jego ciało przeszła wibracja. Zacisnęła place na jego koszulce.
            — Dręczysz mnie – szepnęła. Znów przymknął na chwilę oczy.
            — Nie tylko ciebie – przyznał. Tym razem on musnął wargami jej wargi, ale się nie odsunął, tylko natychmiast pogłębił pocałunek.

1 komentarz:

  1. Witam, piszę ze Spisu Opowiadań. Jako że blog ten nie był od dawna już aktualizowany, a brak na nim odnośnika do nas, usuwam to opowiadanie ze Spisu. Jeśli wrócisz do pisania tutaj, możesz się zgłosić ponownie.
    Pozdrawiam,
    Natulusia - Spis Opowiadań

    OdpowiedzUsuń